„Wyśnione miejsca”

„Wyśnione miejsca” to powieść, którą napisała Brenna Yovanoff. Autorka napisała kilka książek, które znalazły się na liście bestsellerów „The New York Times”. Swoją twórczością dociera nie tylko do nastolatków, ale także dorosłych, których porywa w wykreowany przez siebie świat. Jest szczęśliwą mężatką i pisarką, co pozwala jej się spełniać w tym, co robi.

Do przeczytania tej pozycji skłoniła mnie okładka, która wydała mi się intrygująca. Dodatkowo jej opis i recenzje nie pozostawiły mnie w niepewności, czy warto będzie ją przeczytać. Wszystkie znaki podpowiadały, że muszę się z nią jak najszybciej zapoznać, gdyż mogę żałować nieznajomości tej lektury. Czy rzeczywiście było warto poświęcić na nią czas?

Waverly i Marshall są swoimi przeciwieństwami. Ona jest cichą i spokojną uczennicą, której wygląd i popularność pomagają jej w byciu otaczaną przez „wartościowych” ludzi. On natomiast jest typowym bad boyem, który nadużywa alkoholu i jest bliski pożegnania się ze szkołą z powodu wydalenia. Jednak nocą są zupełnie innymi osobami. Oboje mierzą się z własnymi problemami i demonami, których nie chcą pokazać innym ludziom. Noce spędzają na zadręczaniu się myślami lub na próbach ich zagłuszenia. Mają na to lepsze i gorsze sposoby, ale prawie za każdym razem skuteczne. Będąc już u kresu swojej wytrzymałości, spotykają się… we śnie. Tam nie muszą niczego i nikogo udawać. Mogą być sobą. Wszystko wydaje się jeszcze prawdziwsze niż w ciągu dnia. Nawet dotyk jest równie elektryzujący i przeszywający jak na jawie, a rozmowy pozwalają na leczenie duchowych ran. Jednak czy odwagę, która jest w wyśnionym miejscu, da się przenieść do rzeczywistości? Czy uda im się zmienić sen w jawę?

Narracja powieści jest prowadzona w dwóch osobach. Główni bohaterowie naprzemiennie przedstawiają swoje losy, dzięki czemu możemy uczestniczyć w ich życiu w jednym czasie. Nie ma dużego rozstrzału między losami tej dwójki, więc nie można się pogubić w okolicznościach i czasie. Pozwala to też na ich lepsze poznanie i zrozumienie. Mając możliwość bycia „w głowie” obydwojga, możemy poznać ich najskrytsze myśli, a nie wysilać się na przypuszczenia. Wszystko to powoduje przejrzystość i łatwość odbioru, a co się z tym wiąże jeszcze większą ciekawość.

Opis książki jest typowy dla prawie wszystkich młodzieżowek, w których nie zawsze musi pojawić się jakieś głębsze przesłanie. Po jego treści można się było spodziewać ckliwej historii nastolatków, która musi dobrze się skończyć. Dodatkowo można się było spodziewać szczypty fantastyki, która mogła, ale nie musiała wywołać spektakularnego efektu.

Wgłębiając się w treść tej pozycji, opis pozostaje daleko w tyle, gdyż zdradza zdecydowanie zbyt mało. Nie ukazał rewelacji, którą skrywa w sobie ta książka i o którą by się jej nie posądzało. Losy bohaterów są dużo bardziej skomplikowane, niż wskazuje na to przekonanie, co wpływa pozytywnie na ocenę wystawioną przez czytelnika. Zaskakuje i powoduje szybsze bicie serca, a to wszystko dzięki swojej prawdziwości i emocjonalnej szczerości. Bohaterowie niczego nie ukrywają, a wykładają wszystkie karty na stół. Można ich prześwietlić, a pomimo tego nie utraci się nimi zainteresowania.

Historia jest bardzo życiowa i jakże prawdziwa w świecie współczesnych nastolatków, ale także dorosłych. Każdy nakłada maski, które pokazuje światu, a w głębi jest kimś zupełnie innym. Brakuje szczerości, która powinna grać pierwsze skrzypce. Wszystko to prowadzi do wewnętrznego cierpienia, które trzeba znosić, aby być jak najlepszą wersją „siebie”. Waverly i Marshall za dnia i w nocy są swoimi przeciwieństwami. Podwójne „ja”, które posiadają, powinny się wzajemnie wykluczać, ale ze względu na własne dobro i korzyści jest pielęgnowane i podbudowywane. Sami zatracają szczerość względem siebie, co sprawia im ogromny problem, gdyż nie wiedzą, kim w rzeczywistości są.

Romans, który jest tutaj głównym wątkiem, nie powoduje znudzenia. Nie jest także w pełni przewidywalny, gdyż zawsze dzieje się coś, co psuje słodką historię. Jest on osadzony w szkolnych realiach, które nie są przychylne prawdzie. Liczy się sława i uwaga innych, a aby to zdobyć, można wykorzystać wszystkie możliwe środki. Nie ułatwia więc to nawiązania kontaktu między „Królową” a „Brudasem”. Te mocne określenia lepiej obrazują hierarchię panującą w młodzieżowej dżungli. Łączenie się ze sobą ludzi o różnej „wartości” i „stopniu” nie ma racji bytu, więc tym trudniej jest znaleźć odwagę, aby się ujawnić.

Losy bohaterów są poplątane, ale jakże proste. Wystarczy jeden gest, aby zakończyć mękę, w której żyją oboje, ale nie mogą tego zrobić. Autorka wykorzystała to, aby w umiejętny sposób wpłynąć na psychikę czytelnika i jego postrzeganie drugiego człowieka i samego siebie. Oceniając bohaterów, może dokonać sądu na samym sobie, gdyż do tego właśnie dąży Yovanoff, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, czytając tę książkę.

Pomieszanie świata rzeczywistego ze snem było zabiegiem dosyć ryzykownym, gdyż mogło się to skończyć tandetą. Jednak zostało to wykonane w sposób perfekcyjny. Zderzenie tych dwóch miejsc dało pełny obraz postaci. Trudno o jeszcze lepsze stworzenie podobnego tworu.

Zdecydowanym minusem tej pozycji jest to, że jest zbyt krótka. Rozstanie się z bohaterami nadeszło zbyt szybko. Pozostał niedosyt, którego nie da się zaspokoić żadną inną książką w zbyt krótkim czasie. Zaczynając ją, traciło się poczucie czasu, a ostatnie strony powodowały strach przed jej zakończeniem. Nie mogę pogodzić się z tym, że nie mogę dalej uczestniczyć w życiu bohaterów, a jedynie się domyślać, jak potoczyły się ich losy.

„Wyśnione miejsca” to książka, której się nie zapomina. Miałam po niej książkowego kaca, którego musiałam odreagować, gdyż ciągle pamięcią wracałam do wydarzeń, które miały tam miejsce. Analizowałam każdy szczegół, jakby miał mi pomóc zaspokoić głód, który się narodził po jej zakończeniu. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych, jak nie najlepsza z książek przeczytanych w tym roku. Żałuję, że wcześniej nie wiedziałam o jej istnieniu.

Dodaj komentarz